Kogo do składu? Rozgrywający
Nie da się ukryć, że wybór zawodnika na pozycję rozgrywającego to jedna z najważniejszych decyzji dla uczestników zabawy w Menedżera Energa Basket Ligi. Można postawić na strzelców, ale można też znaleźć w puli zawodników mistrzów asyst.
>> Kogo do składu? Rzucający
>> Kogo do składu? Niscy skrzydłowi
>> Kogo do składu? Silni skrzydłowi
>> Kogo do składu? Środkowi
Wybitnych zawodników do wyboru nie brakuje. Niewątpliwie jest nim najwyżej wyceniony w naszej grze (bez względu na pozycję) – wart 4,3 mln - rozgrywający GTK Gliwice Jabarie Hinds. Ten koszykarz był już dwa razy (!) najlepszym strzelcem Energa Basket Ligi – najpierw w sezonie 2018/2019 w barwach Miasta Szkła Krosno, a później w ostatnim sezonie w HydroTrucku Radom. W obu przypadkach zdobywał średnio 21,7 punktu na mecz i nic dziwnego, że trener Robert Witka po przenosinach z Radomia do Gliwic postanowił go znów zatrudnić.
Gwiazdą przeszłości Energa Basket Ligi jest także rozgrywający Argedu BM Stali Ostrów Wlkp. James Florence, dawny MVP finałów i MVP sezonu zasadniczego. W poprzednim sezonie długo walczył z kontuzjami, ale w finale był już dawnym sobą. Czy tak też będzie w nowym sezonie? Wyceniony tym razem na 3,8 mln ma na obwodzie w Stali wielu konkurentów do minut na boisku, w tym byłego mistrza Euroligi Vangelisa Mantzarisa, który przy cenie 2,7 mln może być pozytywną niespodzianką dla menedżerów.
Kto w takim razie będzie gwiazdą przyszłości? Może któryś z najniższych zawodników ligi? Po kilku latach przerwy i grze w dobrych ligach wraca do Polski Anthony Ireland (cena 3,9 mln), który kiedyś imponował skutecznością w Treflu Sopot, a teraz będzie grał w HydroTrucku Radom. W MKS Dąbrowa Górnicza świetnie pokazywał się w przedsezonowych meczach Nic Moore (cena 3,7 mln), a może w Legii Warszawa zaimponuje mało doświadczony, ale równie szybki Josh Sharkey (3,6 mln)? W tej kategorii – zawodników poniżej 180 cm wzrostu – musimy wspomnieć także o weteranie, Tweetym Carterze, który wraca po roku przerwy do Startu Lublin (cena 3,5 mln).
Na nieco wyższej półce jest na pewno kandydat na nowego lidera Enei Zastalu BC Zielona Góra Branden Frazier (cena 4,0 mln), ale czy będzie on godnym następcą Iffe Lundberga? Zobaczymy. W razie czego Zastal ma jeszcze Andy’ego Mazurczaka (cena 2,7 mln), który świetnie zbierał punkty dla naszych menedżerów w poprzednim sezonie w MKS Dąbrowa Górnicza.
Ciekawych propozycji za mniejsze kwoty na tej pozycji w naszej grze nie brakuje. Tylko 3,4 mln kosztuje Kamil Łączyński, który będzie znów pierwszym rozgrywającym Anwilu Włocławek. Na tyle samo wyceniono Łukasza Kolendę, który zapowiada życiowy sezon po transferze z Trefla Sopot do Śląska Wrocław. W odwrotną stronę powędrował Mateusz Szlachetka (cena 2,5 mln), który robi stałe postępy i znów może zaimponować w nowym klubie.
Za taką samą cenę można mieć w składzie superweterana Łukasza Koszarka, który po ośmiu latach opuścił Zieloną Górę i zagra w Legii Warszawa. A jedną z najciekawszych zagadek tego sezonu Energa Basket Ligi jest, jak wypadnie w debiucie w Energa Basket Lidze znakomity w pierwszej lidze w ostatnich latach Adrian Kordalski z Grupy Sierleccy Czarnych Słupsk, którego wyceniono tylko na 1,3 mln. Odpowiedź już niedługo, od 2 września, kiedy startuje nowy sezon Energa Basket Ligi i Menedżera Energa Basket Ligi!