Kogo do składu? ROZGRYWAJĄCY

Kogo do składu? ROZGRYWAJĄCY

Wśród zawodników do wyboru na pozycji rozgrywającego zawsze trzeba najpierw rozwiązać dylemat: czy stawiamy na mistrza asyst, czy też szukamy raczej gracza punktującego. Obu rodzajów nie brakuje w naszej zabawie. A może znajdzie się w Waszych składach miejsce dla i takiego, i takiego?

>> Kogo do składu? NISCY SKRZYDŁOWI
>> Kogo do składu? SILNI SKRZYDŁOWI
>> Kogo do składu? ŚRODKOWI

Nie wypada naszego przeglądu sytuacji na tej pozycji zacząć inaczej, niż od dawnego MVP finałów i MVP rundy zasadniczej, dwukrotnego mistrza Polski Jamesa Florence’a (wycena 4,0 mln). „Jimmy” wraca po kilku latach do Gdyni, gdzie trzy lata temu grał jeden ze swoich najlepszych sezonów. Teraz Suzuki Arka raczej o mistrzostwo nie powalczy, ale tym bardziej jest możliwe, że Florence będzie miał wiele pola do popisów strzeleckich.

Świetnych graczy na pozycji rozgrywającego musieli zatrudnić także mistrzowie i wicemistrzowie Polski. Oczywiście, Śląskowi Wrocław trudno było znaleźć kogoś, kto choćby w 75 procentach przypominał niesamowitego Travisa Trice’a, ale trzeba przyznać, że z Jeremiahem Martinem wrocławianie są blisko poziomu MVP poprzedniego sezonu. Sparingi pokazują, że ten były zawodnik NBA może zarówno punktować (choć bliżej kosza niż Trice), jak i podawać na wysokim poziomie.

Podobnie powinno być z kandydatem na największą gwiazdę Legii Warszawa – Rayem McCallumem (3,8 mln). Ten zawodnik zagrał 154 mecze w NBA w swojej karierze, a ma za sobą także udaną grę w Eurolidze. Na pewno powinien dostarczać sporo punktów.

Kilku innych punktujących rozgrywających można znaleźć z kwotą 3,4 mln za ich pozyskanie. Łowcą punktów na pewno jest zawodnik Enei Zastalu BC Zielona Góra Glenn Cosey, który zapewne będzie musiał zorientować się na zawodnika rzucającego dużo więcej niż podającego. Stać go na wykonanie tego z dobrym skutkiem. Innym znakomitym strzelcem bywał dotąd Phil Greene, którego kibice pamiętają na pewno z sezonów w Treflu i Asseco. Teraz sięgnął po niego ponownie – tym razem w Anwilu - trener Przemysław Frasunkiewicz.

Na poziomie średnim (po 3,0 mln) wycenieni się rozgrywający, którzy świetnie panują nad tempem gry i słyną z asyst. To dwaj zawodnicy, którzy nie dostali się na mistrzostwa Europy i będą chcieli pokazać, że wciąż mogą pomóc w lidze. Kamila Łączyńskiego nikomu przedstawiać nie trzeba, a przecież w tym sezonie będzie grał znów na pamięć z Josipem Sobinem (para mistrzowska z Anwilu 2018). Z kolei Andy Mazurczak świetnie pokazywał się w poprzednim sezonie w Zastalu, a teraz może złapać regularność w Kingu Szczecin, gdzie wiele od niego powinno zależeć.

Nieco tańsi są zawodnicy, którzy być może zaczną w drugim szeregu swoich zespołów, ale mogą być przyjemną niespodzianką dla menedżerów. Mowa o Mateuszu Szlachetce (2,4 mln), który wraca po dwóch latach do GTK Gliwice, a tam skład na razie jest mocno wąski, co powinno sprzyjać planom na duże minuty dla tego zawodnika. Nie można zapominać także o dyrektorze kadry narodowej, ale u nas w Energa Basket Lidze wciąż cenionym rozgrywającym Legii Łukaszu Koszarku (2,4 mln).

Z kolei zanosi się na to, że sporo minut w Twardych Piernikach Toruń czeka na przechwyconego ze Śląska Wrocław Kacpra Gordona (1,6 mln), więc może warto postawić na tego 20-latka? A może jeszcze bardziej ryzykownie – 1,6 mln wydać na świetnego 19-latka Aleksandra Wiśniewskiego, który wskoczył w miejsce Gordona w Śląsku, przychodząc do Wrocławia po dwóch sezonach w GTK Gliwice?

Załóż klub
zaproś znajomych
wygrywaj nagrody!


ZAREJESTRUJ SIĘ