Zapowiedź 8. kolejki
Ósma kolejka Energa Basket Ligi – i tym samym Oficjalnego Menedżera Energa Basket Ligi – zaczyna się natychmiast po siódmej (zakończonej w środę), ale niestety już w momencie pisania tej zapowiedzi wiemy, że nie zostanie w terminie rozegrania w całości.
Z powodu zakażeń koronawirusem dwa mecze, które na pewno w naszej zabawie będą liczone do tej kolejki, zostały przełożone na niesprecyzowany jeszcze termin. Są to spotkania Pszczółki Startu Lublin ze Śląskiem Wrocław oraz GTK Gliwice z Argedem BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski. Ponieważ nie wiadomo, kiedy się odbędą, nie uwzględniamy ich w poniższej zapowiedzi.
Składy na tę kolejkę ustawiamy do dzisiaj, do godziny 17.30!
Legia Warszawa – Asseco Arka Gdynia (czwartek 8 października)
Warszawska drużyna ostatnio przegrała we Włocławku, co spowodowało, że trener Asseco Arki Gdynia Przemysław Frasunkiewicz nie dostał oczekiwanej posady w Anwilu i pozostał w klubie. To nie powinno zmienić temperatury meczu i tak zapewne wysokiej, bo obie strony potrzebują zwycięstw, żeby pozostać w czołówce Energa Basket Ligi. Ciekawe, czy do dobrej formy wrócą skrzydłowi Legii Jakub Karolak i Michał Sokołowski, którzy we Włocławku grali przeciwko swojemu byłemu klubowi i byli chyba przemotywowani, bo zagrali słabo (odpowiednio -1 i 13 pkt. w naszej zabawie). Najlepszy mecz w sezonie zagrał za to Jamel Morris (25 pkt.), któremu sposób obrony Arki może pasować. W zespole z Gdyni udany powrót po kontuzji zanotował Igor Wadowski (20 pkt. w Menedżerze EBL za mecz z Kingiem), a warto zwrócić uwagę, że żadnego rzutu z gry nie spudłował Adam Hrycaniuk, a za trzy Bartłomiej Wołoszyn.
Polpharma Starogard Gdański – King Szczecin (piątek 9 października)
Polpharma dawno nie zagrała już dobrego meczu, ale wreszcie – po serii wyjazdów – wraca do swojej hali, w której jest na ogół zupełnie innym zespołem. W niej najlepsi gracze – James Washington czy Trevon Allen, a zwłaszcza Steven Haney – powinni zagrać o niebo lepiej niż ostatnio w Gliwicach z GTK. Z kolei King grał ostatnio w Gdyni najsłabszy mecz w sezonie, ale do zespołu powinien już wrócić po kontuzji na mecz z Polpharmą kluczowy wysoki gracz Mateusz Bartosz, który zapewnia szczecinianom sporo zbiórek i spokój w ataku. Zapewne drugiego fatalnego meczu (w Gdyni -2 w naszej zabawie) nie zaliczy rozgrywający Kinga Jakub Schenk, dla którego Starogard Gdański był kilka lat temu drzwiami do wielkiej kariery.
HydroTruck Radom – Trefl Sopot (sobota 10 października)
Zespół z Radomia musi pilnie szukać punktów, bo u siebie przegrali dwa z rzędu mecze (ze Startem i Astorią), a utrzymanie się samo nie zrobi. HydroTruck w ostatniej kolejce miał kłopot z liderami, którzy w komplecie zawiedli, a niezłe osiągnięcia uzyskał od młodych zawodników drugiego planu (po 15 pkt. mieli Aleksander Lewandowski i Mikołaj Kurpisz). Czy to oznaka przełomu w ich karierze, czy też po prostu przypadek? Zobaczymy w sobotę, kiedy rywalem będzie wymagający Trefl, także potrzebujący zwycięstwa po nijakim meczu z Pszczółką Startem Lublin. W tamtym spotkaniu nikt z sopocian się właściwie nie wyróżnił, a mecz za 0 w Menedżerze EBL zaliczył Łukasz Kolenda.
Polski Cukier Toruń – PGE Spójnia Stargard (poniedziałek 12 października)
Torunianie zaliczyli dwa efektowne mecze we własnej hali, najpierw rzucając 112 punktów Astorii, a później pokonując niepokonany wcześniej Zastal z Zielonej Góry. Można żałować, że z jednego klubu w naszej zabawie można mieć w składzie tylko dwóch zawodników, bo Polski Cukier ma co najmniej sześciu godnych uwagi. Świetny ostatnio jest zwłaszcza Damian Kulig, który w meczu z mistrzami Polski zdobył dla menedżerów aż 29 pkt. Ekipa ze Stargardu przerwała ostatnio wreszcie bolesną serię porażek, wygrywając z MKS Dąbrowa Górnicza, ale trudno powiedzieć, żeby ktoś poza Raymondem Cowelsem (27 pkt.) był godny uwagi menedżerów. No, chyba, że wierzymy, iż trener Spójni Jacek Winnicki ma sposób na ekipę z Torunia, którą kilka lat temu prowadził przez dwa lata, i otworzy do gry swoich zawodników, w tym związanego z Polskim Cukrem przez kilka lat Tomasza Śniega.
Anwil Włocławek – MKS Dąbrowa Górnicza (wtorek 13 października)
Ten mecz może być przeniesiony na inny termin, gdyż we Włocławku przerwano treningi z powodu zakażenia jednego z graczy Anwilu. Jeśli jednak to spotkanie się odbędzie, można liczyć na dobrą grę podkoszowych graczy włocławian, na których MKS nie ma odpowiedzi. Czyżby nowy rekord miał śrubować Ivica Radić, który w ostatnim meczu z Legią zaliczył aż 37 pkt. do naszej gry? W MKS dobre statystyki w każdym meczu produkują Sacha Killeya-Jones i Lee Moore (obaj mieli po 19 pkt. w meczu ze Spójnią), ale byłoby dużo lepiej, gdyby nie tracili potencjalnych punktów z powodu porażek i słabego wyniku w klasyfikacji plus/minus. Na zmianę tego stanu rzeczy we Włocławku raczej nie ma co liczyć.
Enea Astoria Bydgoszcz – Zastal Enea BC Zielona Góra (środa 14 października)
To spotkanie także może być przeniesione na inny termin z powodu meczu zielonogórzan w lidze VTB, który zaplanowano następnego dnia. Jeśli jednak dojdzie do skutku w podobnym terminie, trzeba liczyć na determinację Zastalu, który w słabym stylu przegrał w środę w Toruniu i zakończył serię zwycięstw bez porażki trwającą od początku sezonu. W Toruniu świetnie zagrali zwłaszcza wysocy zawodnicy Zastalu, Geoffrey Groselle i Blake Reynolds (po 23 pkt. w naszej grze). Trzeba też pamiętać, że Astoria trenera Artura Gronka w poprzednim sezonie zagrała dwa porywające mecze ze Stelmetem trenera Żana Tabaka. Wyniki mówią same za siebie: 99:110 w Bydgoszczy i 107:113 w Zielonej Górze – oba bez dogrywek. Menedżerowie powinni zacierać ręce na taką produkcję punktów, niewykluczoną także w tym sezonie, zwłaszcza że stałą, dobrą formę osiągnęli trzej podstawowi gracze bydgoszczan: Corey Sanders (w Radomiu 30 pkt. w naszej grze), Michał Chyliński (22 pkt.) i świetnie zbierający w ataku Łukasz Frąckiewicz (23 pkt.).