Zapowiedź 19. kolejki

Zapowiedź 19. kolejki

19. kolejka Energa Basket Ligi będzie znów skomplikowana, a to przez kolejne przełożone z powodu wykrycia przypadków koronawirusa mecze. Tym razem nie zmienia to liczby spotkań w kolejce, gdyż odwołane w ostatniej chwili mecze GTK Gliwice – Twarde Pierniki Toruń, HydroTruck Radom – Trefl Sopot i PGE Spójnia Stargard – Legia Warszawa i tak będą się liczyć w tej kolejce.

Tyle, że nie wiadomo na razie, kiedy zostaną rozegrane i kto w nich (z zawodników poszczególnych zespołów) wystąpi… Czy w tej sytuacji nie opłaca się najbardziej postawić na zawodników 10 drużyn, które są pewne gry w tym tygodniu? Czy jednak zaryzykować i postawić na swoje największe gwiazdy, nawet jeśli trzeba będzie na nie poczekać? Trudny wybór…

Pamiętajcie w każdym razie, żeby ustawić swoje składy w terminie, czyli najpóźniej w środę 12 stycznia 2022 roku do godziny 17.45!

Oto przegląd tego, co nas czeka w 19. kolejce Menedżera Energa Basket Ligi:
Enea Zastal BC Zielona Góra - King Szczecin (środa 12 stycznia)
Zielonogórzanie wracają do gry po 10 dniach walki z koronawirusem i do końca tak naprawdę nie wiadomo, kto będzie do dyspozycji trenera Olivera Vidina i w jakiej będzie formie. Jeszcze bardziej tajemniczo zapowiada się występ Kinga Szczecin, w którym najpewniejsze jest, że nie zagrają Jakub Schenk (kontuzja mięśnia uda) i Sherron Dorsey-Walker (kontuzja dłoni). Ostatnio poza składem byli też kontuzjowani Kacper Borowski, Malachi Richardson i Jay Threatt, ale jest prawdopodobne, że mogą zagrać. King ostatnio w mocno osłabionym składzie przegrał u siebie ze Startem, ale wcale nie jest powiedziane, że w Zielonej Górze nie powalczy o wygraną. W świetnej formie jest silny skrzydłowy Stacy Davis (ze Startem 22 punkty), na którego Zastal wydaje się nie mieć odpowiedzi. Z kolei zmotywowany do gry w swojej rodzinnej miejscowości będzie na pewno rzucający Filip Matczak (ze Startem 21 pkt.). Mecz ma także wielkie znaczenie dla trenera Kinga Arkadiusza Miłoszewskiego, który przez siedem lat pracował w Zastalu jako asystent.

Polski Cukier Pszczółka Start Lublin – MKS Dąbrowa Górnicza (czwartek 13 stycznia)
Zespół z Lublina na pewno jest podbudowany pierwszą od dawna wygraną (w Szczecinie), ale wciąż pozostaje zagadką. Trudno przewidzieć, jak zagra z równie nieprzewidywalnym MKS, który w ostatnich czterech spotkaniach wygrywał trzy razy. Oba zespoły powinny być znacznie wyżej notowane, niż są obecnie, ale porażka w tym meczu może obie strącić znów w okolice piekieł. W Starcie rządzi obecnie tercet szybkostrzelnych Amerykanów, który niedawno dołączyli do zespołu. Rozgrywający Mike Scott (17 pkt. w meczu z Kingiem), rzucający Elijah Wilson (21 pkt.) i silny skrzydłowy Cleveland Melvin (27 pkt.) nie oddają piłki i powinni do końca sezonu przynosić menedżerom sporo punktów. W MKS ostatnio (w spotkaniu z HydroTruckiem) niespodziewanie słabszy mecz miał Devyn Marble (tylko 8 punktów), ale to powinien być wypadek przy pracy. Zwracają uwagę osiągnięcia zawodników zadaniowych, rozgrywającego Adama Brenka (22 pkt. z radomianami) i silnego skrzydłowego Milivoje Mijovicia (24 pkt.). W MKS nadal kontuzje leczą D.J. Fenner i Caio Pacheco.

Asseco Arka Gdynia – Śląsk Wrocław (sobota 15 stycznia)
Arka ma na koncie cztery kolejne porażki i mało nadziei, że przerwie tę serię w sobotę. Gdynianie przegrali ostatnio z Piernikami tracąc aż 101 punktów, ale także najprawdopodobniej tracąc z powodu kontuzji rozgrywającego Novaka Musicia. W zespole z Gdyni wyróżnił się tylko Jacobi Boykins (23 pkt.), ale powtórka tego wyniku ze Śląskiem jest wątpliwa. Skoro zawodnicy Arki nie potrafili zatrzymać mających zniżkę formy torunian, to co mówić o Śląsku, który co prawda od odwołania meczu noworocznego z 1 stycznia nie pokazał się na boisku, ale ma skład arcymocny. No, chyba, że jednak skutki braku treningu i osłabienia koronawirusem w Śląsku będą w sobotę w Gdyni wyraźnie widoczne…

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Anwil Włocławek (niedziela 16 stycznia)
Zespół z Bydgoszczy zawiódł w Słupsku, nie był w stanie podjąć walki z Czarnymi, a na dodatek stracił z powodu kontuzji niskiego skrzydłowego Mateusza Zębskiego. Nie wiadomo, czy ten zawodnik będzie mógł zagrać w niedzielę, ale nawet z nim rozpędzony Anwil będzie faworytem tego meczu. W Astorii ostatnio brylowali niedawni juniorzy, a oni jak wiadomo grają w kratkę. W Słupsku rekordów nie bił już Andrzej Pluta (tylko 3 pkt. dla menedżerów), za to życiowy mecz zagrał Michał Krasuski (to było jednak tylko 18 pkt.). W zespole z Włocławka nie zagra znów kontuzjowany Szymon Szewczyk, ale bez niego w meczu ze Stalą ekipa Anwilu zagrała pokazowo. Rzuciła 107 punktów, a fantastycznie zagrał zwłaszcza Jonah Mathews (48 punktów!), wspomagany przez wracającego do formy po kontuzji Kyndalla Dykesa (32 pkt.). Warto odnotować debiut w Anwilu środkowego Łukasza Frąckiewicza (12 pkt. w 12 minut), który w niedzielę zagra przeciwko klubowi z miasta, w którym się wychował i jeszcze w poprzednim sezonie występował.

Arged BM Stal Ostrów Wlkp. – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (niedziela 16 stycznia)
W jakże odmiennych nastrojach będą przed tym meczem oba zespoły. Czarni są w euforii, bo wygrali piąty kolejny mecz i wciąż są współliderem Energa Basket Ligi. Stal fatalnie pokazała się we Włocławku i mimo że gra w końcu w pełnym składzie (wrócili po kontuzjach i urazach Igor Wadowski i Jakub Wojciechowski, dołączył po głośnym transferze reprezentant Polski Jakub Garbacz), jakość gry wcale nie wzrosła. Stal musi ten mecz wygrać, jeśli chce walczyć o pierwsze miejsce przed play-off. W zespole z Ostrowa we Włocławku dobry był tylko Damian Kulig (26 pkt.), ale poza nim wielu zawodników straciło znacznie na wartości. Choćby Trey Drechsel (tylko 3 pkt.), James Florence (8 pkt.) czy Jarosław Mokros (0 pkt.), ale przede wszystkim Jakub Garbacz, który zdobywając 3 punkty w wielkim meczu powrotnym do Energa Basket Ligi w ogóle nie nawiązał do niedawnego czasu, kiedy był idolem kibiców Stali jako MVP finałów. W Czarnych statystycznie w świetnym meczu z Astorią znakomicie zagrał zwłaszcza silny skrzydłowy Beau Beech, autor 40 punktów! Aż 28 uzyskał rzucający Marcus Lewis, a 23 rozgrywający Marek Klassen. Wśród liderów zabrakło tym razem Billy’ego Garretta (15 pkt.), ale nie zmienia to faktu, że Czarni są znów wymagającym rywalem dla każdego w EBL.

GTK Gliwice – Twarde Pierniki Toruń (termin nieznany)
HydroTruck Radom – Trefl Sopot (termin nieznany)
PGE Spójnia Stargard – Legia Warszawa (termin nieznany)

Te trzy mecze zostały odwołane i odbędą się w późniejszym terminie, obecnie jeszcze nie wyznaczonym. Niemożliwe jest na dzisiaj stwierdzić, kto i w jakiej formie w nich zagra.

Załóż klub
zaproś znajomych
wygrywaj nagrody!


ZAREJESTRUJ SIĘ