Zapowiedź 10. kolejki
W dziesiątej kolejce Menedżera Energa Basket Ligi znów działamy sztampowo – wszystkie 16 zespołów gra, wszystkie osiem meczów kolejki odbędzie się od czwartku do niedzieli.
Nie zapomnijcie ustawić swoich składów najpóźniej w czwartek 4 listopada przed godziną 17.15, tuż przed rozpoczęciem pierwszego meczu kolejki!
>> 3 pytania do laureata października
Pamiętajcie też, że w następnej kolejce będzie już trochę bardziej skomplikowana sytuacja – liczyć się będzie siedem meczów, ale zawodnicy Argedu BM Stali Ostrów Wlkp. punktować będą dwukrotnie, a gracze HydroTrucka Radom, Śląska Wrocław i Twardych Pierników Toruń – ani razu! Warto to już teraz uwzględnić przy zmianach w składzie.
PGE Spójnia Stargard - Enea Zastal BC Zielona Góra (czwartek 4 listopada)
To rewanż za ćwierćfinał z poprzedniego sezonu, w którym Spójnia wydała wielki bój ówczesnym mistrzom Polski i uległa po czterech meczach, a w ostatnim dopiero po dogrywce. Te dwa zespoły spotkały się także w lutym tego roku w finale Pucharu Polski, wtedy także lepszy był Zastal. Wygląda na to, że obecnie zielonogórzanie kryzys mają za sobą – wygrali ostatnio w lidze VTB, a także w Energa Basket Lidze. W meczu z GTK świetni byli podkoszowi gracze Zastalu – środkowy Dragan Apić uzyskał 35 punktów, a silny skrzydłowy Tony Meier – 29. Zwłaszcza ten drugi wydaje się wracać do wielkiej formy. Świetny mecz rozegrał także David Brembly (23 pkt), a do zespołu może wrócić po kontuzji już w meczu w Stargardzie Przemysław Żołnierewicz. Z kolei Spójnia w sensacyjnym stylu ostatnio wysoko wygrała w Lublinie, a jej rozgrywający Erick Neal zdobywając dla menedżerów 49 punktów pobił rekord naszej gry. Ale w formie jest nie tylko on, warto śledzić środkowego Jonasa Zohore (26 pkt. przeciwko Startowi) oraz silnego skrzydłowego Kacpra Młynarskiego, który wreszcie zaczął trafiać (27 pkt.).
Asseco Arka Gdynia – King Szczecin (piątek 5 listopada)
Gdynianie wygrali już drugi raz na wyjeździe (tym razem w Radomiu), ale czekają wciąż na zwycięstwo we własnej hali. Może teraz? Ale zadanie jest bardzo trudne, bo King gra ostatnio efektownie i skutecznie. Wygrał w Słupsku u dotychczasowego lidera, i to wyraźnie, a świetnie punktowali w tym meczu zawodnicy obwodowi szczecinia: Sherron Dorsey-Walker (30 pkt.), Jakub Schenk (27) i Filip Matczak (24). Podobnie może być w Gdyni, choć Asseco potrafi zaskoczyć także tym, kto gra akurat dobrze. W Radomiu byli to zupełnie niespodziewanie środkowy Adam Hrycaniuk (świetne 32 pkt.!) oraz rzucający Jacobi Boykins (25 pkt.), który dopiero co dołączył do zespołu.
GTK Gliwice – Arged BM Stal Ostrów Wlkp. (piątek 5 listopada)
Oba zespoły mocno zawiodły w ostatniej kolejce. GTK nie potrafiło nawiązać walki z Zastalem, mimo że kolejny świetny mecz rozegrał łotewski niski skrzydłowy Roberts Stumbris (20 pkt.). W meczu ze Stalą lepiej na pewno będą musieli zagrać podkoszowi Filip Put i Adam Ramstedt, którzy w meczu w Zielonej Górze grali słabo. Tymczasem mistrzowie Polski z Ostrowa ostatnio przegrali w Toruniu, mimo że aż trzech zawodników zdobyło w naszej grze 20 lub więcej punktów. Byli to silny skrzydłowy Michael Young (29 pkt.), rzucający James Palmer (22) oraz rozgrywający Kobi Simmons (20).
Twarde Pierniki Toruń – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz (piątek 5 listopada)
Torunianie są jedną z największych sensacji ligi, w ostatnich meczach pokonali wicemistrza i mistrza Polski, a już wcześniej upolowali także brązowych medalistów z poprzedniego sezonu. W ostatnim meczu, ze Stalą, znów świetny był rozgrywający Maurice Watson (39 pkt.), któremu niewiele ustępował środkowy Trevor Thompson (30). Inwestycja w grających szybko i ofensywnie zawodników Pierników, także tu niewymienionych, ma szansę się szybko zwrócić. W sąsiedniej Bydgoszczy tymczasem nadal przebudowują skład, w ostatnich dniach podpisano kontrakt z dobrym strzelcem, jakim w trzech polskich klubach był wcześniej rzucający Rod Camphor. Jeśli zagra, dynamika wewnętrzna w zespole może się zmienić. Kto wie wtedy, czy nadal liderami będą – jak w ostatnim meczu z Legią – Klavs Cavars (z warszawiakami 23 pkt.) i Mateusz Zębski (21).
Legia Warszawa – Śląsk Wrocław (sobota 6 listopada)
Legia idzie jak burza w europejskich pucharach, bo w rozgrywkach FIBA Europe Cup wygrali cztery pierwsze mecze i mają już zapewniony awans do drugiej fazy grupowej. W Energa Basket Lidze też nie jest najgorzej (bilans 5-3), ale właśnie mecz z obudzonym niedawno przez zmianę trenera Śląskiem będzie ważnym testem dla obu stron. W Legii ostatnio w Bydgoszczy życiowe mecze zagrali niscy skrzydłowi Grzegorz Kamiński (28 pkt.) i Benjamin Didier-Urbaniak (27 pkt.). Ale warszawska ekipa skład ma bardzo szeroki, więc nie zdziwię się, jeśli ze Śląskiem pozytywnie zagrają inni. We Wrocławiu mogą się cieszyć z nowego rozgrywającego, bo w debiucie w Energa Basket Lidze – meczu z Treflem – świetnie wypadł Amerykanin Travis Trice (25 pkt.). Reszta już nie była tak efektywna…
MKS Dąbrowa Górnicza – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (niedziela 7 listopada)
MKS w ostatnim meczu postraszył we Włocławku zespół Anwilu, ale ostatecznie przegrał z nowym-starym liderem czterema punktami. W kolejną niedzielę zmierzy się z poprzednim liderem ze Słupska. Blado w debiucie w MKS wypadł nowy zawodnik, niski skrzydłowy z doświadczeniami w NBA Devyn Marble, który uzyskał tylko trzy punkty. Zdecydowanie lepsi byli rzucający Mike Lewis (25 pkt.), a zwłaszcza były zawodnik Anwilu Josip Sobin (27!). Słupszczanie słabo zagrali z Kingiem, a na potęgę pudłowali nawet liderzy Marek Klassen (16 pkt.), Billy Garrett (17) i Beau Beech (13). Ciekawe, czy to już koniec „miodowego miesiąca” nowego zespołu w lidze, czy też Czarni się otrząsną po tamtej porażce.
Anwil Włocławek – Trefl Sopot (niedziela 7 listopada)
Włocławianie ostatnio wygrali (z MKS), ale ponieśli też dotkliwą stratę, gdyż poważnej kontuzji doznał Kyndall Dykes. Pod jego nieobecność w meczu z dąbrowianami na dobre wyniki zapracowali Jonah Mathews (25 pkt.), James Bell (24), Kamil Łączyński (23) oraz Luke Petrasek (21). Te nazwiska nie mogą dziwić, pytanie tylko czy Trefl będzie im przeszkadzał bardziej niż MKS. W większości meczów ostatnio sopocianie przegrywali końcówki, więc ciekawie będzie się przekonać, czy to się zmieniło. W poprzedniej kolejce we Wrocławiu nikt się specjalnie nie wyróżnił, nawet środkowy Josh Sharma, który miał sześć bloków (!), ale po podsumowaniu okazuje się, że uzyskał dla menedżerów tylko 15 pkt.
HydroTruck Radom – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin (niedziela 7 listopada)
Ostatni mecz kolejki będzie też spotkaniem dwóch zespołów, które zbliżają się niebezpiecznie do trwałego myślenia o utrzymanie w lidze. Radomianie ostatnio przegrali z najsłabszą (wcześniej) w lidze Asseco Arką Gdynia, a zespół z Lublina po zmianie trenera podniósł się – jak się okazało – tylko na jeden mecz. W zespole z Radomia w tym meczu zabraknie najlepszego strzelca ligi A.J. Englisha, który poprosił klub o krótki urlop. Znów więc dużo rzutów i okazji do grania będzie miał na pewno rozgrywający Anthony Ireland (25 pkt. w meczu z Asseco). Z kolei z Lublina nie dopływają na razie wieści o zmianach w składzie, ale nowy szkoleniowiec Tane Spasev znany jest z tego, że nie wyrzuca zawodników z drużyny pochopnie. Zagrożeni? Na pewno niski skrzydłowy Quenton DeCosey, rozgrywający Josh Sharkey, a może nawet drugi playmaker Tweety Carter. Raczej należy ich omijać w swoich pomysłach na tę kolejkę, zresztą tego pierwszego ma w składzie… tylko jeden menedżer. Może zasnął lub zachorował… W każdym razie w fatalnym ostatnim meczu ze Spójnią skuteczny w Starcie był w zasadzie tylko Doron Lamb (25 pkt.).