Zapowiedź 13. kolejki
Wracamy po przerwie! W 13. kolejce Menedżera Energa Basket Ligi mamy osiem meczów, po dwa dziennie od czwartku do niedzieli i kompletny udział wszystkich 16 zespołów. W drużynach jest sporo zmian, a niektóre będą dokonywane już być może po rozpoczęciu kolejki, więc trzeba być ostrożnym wyjątkowo!
Pamiętajcie, żeby ustawić swoje składy w terminie, czyli najpóźniej w czwartek 2 grudnia 2021 roku do godziny 17.15.
Oto przegląd tego, co nas czeka w 13. kolejce Menedżera Energa Basket Ligi:
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin – Arged BM Stal Ostrów Wlkp. (czwartek 2 grudnia)
Zespół z Lublina desperacko potrzebuje punktów, ale przebudowa drużyny wciąż chyba nie jest ukończona. Odeszli ostatecznie Doron Lamb (jeden z najlepszych strzelców całej Energa Basket Ligi) oraz Quenton DeCosey, a w ich miejsce pozyskano znanego z poprzedniego sezonu z MKS Dąbrowa Górnicza strzelca Elijaha Wilsona, który ostatnio grał we Włoszech. To może być dobre wzmocnienie składu dla naszych menedżerów, mówimy przecież o zespole, który najsłabiej w lidze rzuca za trzy punkty. Patrząc na ostatnie mecze w Starcie nie ma nikogo do polecenia… W Stali zresztą też doszło do niespodzianki, bo w poprzedniej kolejce mistrzowie Polski przegrali przecież w Radomiu. Trener kadry i Stali Igor Milicić ma więc serię czterech porażek we wszystkich rozgrywkach… Czy przełamie ją w Lublinie? W Radomiu najlepiej wypadł rzucający Trey Drechsel (26 punktów), który ostatnio prezentuje dobrą formę. Zmian w składzie nie ma, choć do zdrowia wrócił Damian Kulig.
Asseco Arka Gdynia – Enea Zastal BC Zielona Góra (czwartek 2 grudnia)
W tych dwóch klubach też zmian w składzie nie ma. Zespół z Gdyni gra ostatnio solidnie, a w ostatniej kolejce obronił w końcówce wygraną z MKS Dąbrowa Górnicza. W tamtym meczu świetny był rzucający Jacobi Boykins (33 punkty), a wspomagał go weteran na pozycji niskiego skrzydłowego Bartłomiej Wołoszyn (22). Ten ostatni to ciekawa opcja na pozycji, na której w Energa Basket Lidze bogato nie jest. Zastal ostatnio rozgromił w Lublinie Start i warto zwrócić uwagę, że zwyżkę formy pokazali w tamtym meczu specjaliści od rzucania za trzy: Devoe Joseph (27 pkt.) i Tony Meier (26). Zwłaszcza ten ostatni może być łakomym kąskiem dla menedżerów.
Śląsk Wrocław – PGE Spójnia Stargard (piątek 3 grudnia)
Wrocławianie przesuwają się w górę tabeli, ale trzeba uczciwie przyznać, że w ostatnim meczu przed przerwą z GTK rywal się praktycznie nie stawił. Dzięki temu wielu zawodników poprawiło swój dorobek znacząco, a najlepsi byli silni skrzydłowi Aleksander Dziewa (38 pkt.) i Kerem Kanter (30). Nie wiadomo, czy w tym meczu zadebiutuje wreszcie w lidze pauzujący ostatnio z powodu urazu łotewski center Martins Meiers. W Spójni miało dojść do rewolucji, ale na razie oficjalnie powiadomiono tylko o pozyskaniu rzucającego Admona Gildera, który może być dobrym strzelcem, jeśli potwierdzi formę z Finlandii (wcześniej grał w solidnych zespołach ligi akademickiej w USA). Z zespołu mieli odejść także Piotr Niedźwiedzki i być może Jake O’Brien, więc z nimi w składzie lepiej nie szarżować.
Trefl Sopot – MKS Dąbrowa Górnicza (piątek 3 grudnia)
Sopocianie mają nowego rozgrywającego, rolę kontuzjowanego Mateusza Szlachetki obejmuje weteran Darrin Dorsey, który ostatnio grał na Litwie i w Meksyku. Gwiazdą ligi raczej nie powinien być, zwłaszcza że zawodników na obwodzie w Treflu jest sporo. Do gry może (ale nie jest to przesądzone) wrócić kontuzjowany ostatnio DeAndre Davis, co oznacza pożegnanie z Carlem Lindbomem. Wciąż mocną opcją z zawodników sopocian jest środkowy Josh Sharma (29 pkt. w ostatnim meczu z Kingiem). Po stronie MKS warto zwrócić uwagę na Devyna Marble (ostatnio w Gdyni 15 pkt.), Mike Lewisa (w Gdyni 22 pkt.) oraz przewidywanej brazylijskiego rozgrywającego Caio Pacheco (grał dobrze w meczach Alpe Adria Cup w przerwie na reprezentację) – każdy może w tym zespole zabłysnąć. Więcej trudno cokolwiek przewidzieć, oprócz tego, że w tym zespole nie ujrzymy już raczej Stevena Haneya.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – Twarde Pierniki Toruń (sobota 4 grudnia)
Dwie rewelacje tego sezonu zagrają w sobotę w Słupsku, ale będzie to spotkanie zespołów w zupełnie innych humorach. Czarni nie stracili zawodników, a wręcz się wzmocnili – doszedł rzucający Marcus Lewis, który ostatnio grał w Lidze Mistrzów w greckim zespole Lavrio. Powinien świetnie uzupełnić to, co chcą grać zawodnicy ze Słupska. W ostatnim, przegranym, meczu w Warszawie słabiej zagrał dotychczasowy lider Czarnych Billy Garrett (9 pkt.), ale za to jeden z lepszych meczów zaliczył silny skrzydłowy Beau Beech (24 pkt.). W odmiennych nastrojach są na pewno w Toruniu i to wcale nie dlatego, że torunianie ostatni mecz przegrali (z Anwilem). Zespół opuściły jego filary – rozgrywający Marcus Watson i środkowy Trevor Thompson, których już w Energa Basket Lidze nie zobaczymy. W ich miejsce pozyskano rozgrywającego Roko Rogicia, który miał nawet epizody w reprezentacji Chorwacji, oraz środkowego z USA (reprezentującego Meksyk) Daniela Amigo, który właśnie przyczynił się w dużym stopniu do wygranej z reprezentacją USA w eliminacjach mistrzostw świata. Obaj są jednak wielką zagadką.
King Szczecin – Legia Warszawa (sobota 4 grudnia)
King też ma dwóch nowych zawodników. Do pozyskanego jeszcze przed ostatnim meczem (w nim jednak nie zagrał) niskiego skrzydłowego z dorobkiem w NBA Malachiego Richardsona dołączył rozgrywający znany z Ostrowa i Stargardu Jay Threatt. 32-letni Amerykanin w poprzednim sezonie w Spójni dostarczał znakomite liczby naszym menedżerom, ale w Kingu – obok uskrzydlonego grą w kadrze Jakuba Schenka, a także Filipa Matczaka (znajomego ze Spójni) i Sherrona Dorseya-Walkera, może nie mieć tyle swobody. Zobaczymy. Poszukiwania centra nadal trwają, więc zanosi się na to, że Djoko Salić nadal będzie w składzie Kinga. W Warszawie żadnych zmian w składzie nie robią, może dlatego, że w wygranym meczu z Czarnymi świetną formą błysnął Strahinja Jovanović. 31 punktów to znakomity dorobek i może rozgrywający Legii wejdzie wreszcie na nieco wyższy poziom stabilności.
Anwil Włocławek – GTK Gliwice (niedziela 5 grudnia)
Anwil zmienia środkowego – w miejsce Kavella Bigby’ego-Williamsa pozyskał reprezentanta Słowenii, czwartego zespołu igrzysk olimpijskich i mistrza Europy, Zigę Dimca. Masywny środkowy był kluczowym rezerwowym u boku Luki Doncicia, ale jego pozycja i produkcja w Anwilu będą na razie zagadką. Na pewno to inny środkowy niż biegający i skaczący bez umiaru Bigby-Williams. Włocławianie świetnie wyglądali w meczu w Toruniu (mimo że wciąż niezdolny do gry jest Kyndall Dykes), a indywidualnie najlepsi byli polscy weterani Kamil Łączyński i Szymon Szewczyk (po 28 pkt.). Czy to powtórzą w meczu z GTK? Niewykluczone, choć postawa gliwiczan jest wielką zagadką. Z drużyny odszedł już Keyshawn Woods. W zespole zagrał już nowy center Damonte Dodd (11 pkt. w słabym meczu we Wrocławiu), ale wciąż nie wiadomo, czy miejsce w zespole utrzymają Jabarie Hinds, Matt Williams i Adam Ramstedt.
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – HydroTruck Radom (niedziela 5 grudnia)
Ostatni mecz kolejki będzie intrygujący nie tylko dlatego, że do Radomia wraca (w koszulce Astorii) Roderick Camphor, który w HydroTrucku rozegrał świetny sezon trzy lata temu. Radomianie zaskoczyli wszystkich w debiucie trenera Mihailo Uvalina, wygrywając z mistrzami Polski, kto wie zatem, na co ich stać. Zmian w składzie HydroTrucka na razie nie ma (a co najmniej jedna nastąpi), więc znów genialne mecze mogą rozegrać Danilo Ostojić (39 pkt. ze Stalą), Filip Kraljević (26) i Anthony Ireland (24). Zespół z Bydgoszczy ostatnio pauzował (mecz przeniesiono z powodu przypadków koronawirusa w Spójni), był więc czas na pracę treningową, a to zazwyczaj w zespołach trenera Artura Gronka zapowiada ciekawe skutki. Szkopuł w tym, że trenera nie było z zespołem przez tydzień (jest asystentem w reprezentacji Polski). Więc i tu mamy zagadkę…